„Gdybym miał uprawiać ten zawód w taki sposób, że cały czas grałbym te same lub podobne role, byłoby mi żal. Cenię różnorodność. Dla mnie to jest clou tego zawodu”, słyszę z ust Leszka Lichoty i już wiem, że ten wywiad zapamiętam na długo.

Nie tylko dlatego, że miałam niezwykłą okazję porozmawiać z osobą znaną, z aktorem, którego lubię oglądać na ekranie, lecz także ze względu na przytoczone słowa. Ja też lubię mierzyć się w pracy z różnymi wyzwaniami. A jeśli ktoś myśli, że redaktorki i redaktorzy mają nudny zawód – ciągle te literki i literki – to zapraszam do przeczytania krótkiego zestawienia zaledwie kilku ostatnich rozmów, jakie ukazały się na łamach magazynu „W Podróż”.

Ręczę za moje koleżanki i moich kolegów, że każda z tych rozmów była dla nich spotkaniem z wyjątkowym człowiekiem. I często dużym odkryciem. Zobaczcie:

Leszek Lichota, owszem, grał w „Na Wspólnej”, „Watasze” i „Znachorze”, ale na pograniczu Beskidu Niskiego i Bieszczadów założył Forrest Glamp. Można tam zamieszkać w namiocie, moczyć nogi w rzece, a nocą patrzeć w gwiazdy.

Jarosław Boberek użyczył głosu Kaczorowi Donaldowi i Królowi Julianowi, a są i takie animacje, w których mówi głosem wielu postaci równocześnie. Lubi grać i w teatrze, i przed kamerą, nagrywa audiobooki, a nawet można go usłyszeć w grach komputerowych.

Jan Jastrzębski jest raczej znany jako Kataryniarz Jan. Można go spotkać na Rynku Starego Miasta w Warszawie – na pewno zauważycie smukłą postać w szerokich spodniach i marynarce z klapami – a przede wszystkim usłyszeć „Bal na Gnojnej” w jego wykonaniu. Oczywiście przy akompaniamencie katarynki.

A jeśli jazda konna jest dla Was wyczynem i z podziwem patrzycie na wprawnych jeźdźców, to wyobraźcie sobie, że są tacy, którzy równocześnie strzelają z łuku. Jedną z takich osób jest Anna Sokólska – złota medalistka w łucznictwie konnym. Dodam tylko, że przez znajomych jest nazywana SzatAnką.