Wyobraźcie sobie konferencję, która jest zaplanowana na 10 godzin. Pierwszy prelegent schodzi z mównicy, dziarskim krokiem wchodzi następny. Nowy temat, kolejny wątek. Potem trzecia osoba, czwarta, piąta… Zaraz, zaraz. Czy ktoś tu nie zapomniał o przerwie?

A teraz wyobraźcie sobie tekst w gazecie – litery ścielą się gęsto, trzeba wytężać wzrok, bo wszystko zlewa się w jedno, nie ma żadnej linijki przerwy. Na samą myśl bolą oczy i odechciewa się czytać. Akapity potrzebne od zaraz.

Kto wyłączył światło?

To właśnie akapit jest tak potrzebną przerwą, oddechem, chwilą wytchnienia. Dzięki niemu tekst można ułożyć tak, by czytanie było przyjemnością. I nie muszą to być jednakowe bloki tekstu, akapity mogą mieć różną długość. Dzięki nim autor może budować napięcie, z każdym kolejnym wprowadzać nowy wątek, intrygować, rozwijać swoją myśl. Nie tylko czytelnik potrzebuje bowiem akapitu. Światła nie trzeba stosować jedynie w krótkiej notatce. Poza tym – bez chwili przerwy ani rusz, w końcu zależy nam na czytelnej komunikacji, a nie na zalaniu odbiorcy potokiem słów.

Czy wiesz, że?

Słowo „akapit” pochodzi od łacińskiego a capite, co oznacza: od rozdziału, od ustępu. Jest to ustęp, fragment tekstu zaczynający się od nowego wiersza, zwykle wyróżnionego wcięciem (także zwanym akapitem)[1].


[1] https://encyklopedia.pwn.pl/szukaj/akapit [dostęp: 2.08.2024].

Zainteresowany współpracą? Porozmawiajmy o projekcie.