
Nagroda wędruje do Wiesława Kot! W zawodach nie było lepszych od Józefa Kowalski. Na weselu nie mogło zabraknąć Zofii i Krzysztofa Ligoń. Coś tu zgrzyta? Oj bardzo.
I oczywiście najbardziej drażni brak odmiany nazwiska Kowalski, ten Kot i Ligoń… No może tak chcą? Może tak im brzmi lepiej? Tylko czym Kowalski różni się od Kota? W odniesieniu do odmieniania nazwisk oczywiście. Bo te odmieniać trzeba, choć często nastręcza to problemów i budzi wątpliwości. W Poradni Językowej PWN mnożą się o to pytania i ja się im nie dziwię, zwłaszcza gdy napatoczy się taki Umberto Eco i sama już nie wiem, co mam z nim zrobić.
Matejko potrzebny od zaraz
W słowniku można znaleźć zalecenie, by w sytuacji, gdy nie wiemy, jak odmienić jakieś nazwisko, spróbować odnaleźć w pamięci wzorzec, dzięki któremu pozbędziemy się problemu. Jeśli więc na prezydenta miasta kandyduje Henryk Hejko, to oddam głos na Henryka Hejkę, tak jak oddałabym na Kościuszkę czy Matejkę. Tylko co wtedy, gdy jak na złość nic nie chce przyjść do głowy? Okazuje się, że nazwisk zakończonych na -o, zarówno słowiańskich, jak i niesłowiańskich, można nie odmieniać. I tutaj wracamy do Eco, które formy nie zmienia, ale żeby zdanie czy wypowiedź były czytelne, należy odmienić imię, w tym wypadku włoskiego filozofa i pisarza, lub dodać np. słowo „pan”.
Przypomina mi się jeden z nagłówków w prasie, który brzmiał: „Raport Ziobro”. Co jako czytelniczka mam przez to rozumieć? Czy to nazwa tego raportu? A może jest on autorstwa Zbigniewa Ziobry? Tytuł mi tego na pewno nie wyjaśnia, a przecież dzięki odmienianiu nazwisk możemy być precyzyjni, sprawiać, by nasz przekaz był dla innych jasny, nie zostawiać pola na „domyśl się”.
No dobrze, ale czy ktoś kiedyś powiedział, że jest fanem Cristiana Ronalda? Ja na pewno nie (mimo że fanką jestem). Jak to jest, że on się oparł wszelkim odmianom? Katarzyna Kłosińska zaznacza, że nic nie stoi na przeszkodzie, by odmieniać to – jak się okazuje – zestawienie dwóch imion, jednak utrwalił się zwyczaj, by tego nie robić[1]. Czy to się zmieni? Szczerze wątpię. W sprawie innych nazwisk będę jednak starać się stosować do słownikowych reguł. I bawi mnie niezmiennie anegdota opowiadana przez byłego sekretarza Wisławy Szymborskiej, do którego zadzwoniła kiedyś pani z banku i zapytała, czy może rozmawiać z panem Michałem Rusinek. Po jego odpowiedzi: „Tak, przy telefonie, ale ja się deklinuję” zdezorientowana szybko zakończyła rozmowę…
[1] sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Cristiano-Ronaldo;18263.html [dostęp: 8.03.2024].