Można podróżować na odległe kontynenty, ale można też po prostu pojechać na drugi koniec Polski. Można przemierzać pustynię, wspinać się na ośmiotysięczniki, a można wędrować brzegiem lokalnej młynówki. Żadna z tych podróży nie odbyłaby się jednak bez tego, co najważniejsze – ciekawości świata. I spokojnie, nie musi być wrodzona, można ją sobie zaszczepić.
Jak to zrobić? Nam się udało przy okazji wydawania magazynu pokładowego „W Podróż” dla PKP Intercity (wszystkie wydania można przeczytać tutaj). Trzeba więc wykonać kilka kroków.
Krok 1. – W taką podróż chcę wyruszyć
Najpierw należy wybrać cel. I wcale nie musi to być duże miasto, choć to zawsze dobra baza wypadowa. Nasze ostatnie wyprawy z magazynem „W Podróż” wiodły zarówno utartymi, jaki i mniej znanymi ścieżkami Poznania i okolic. Ktoś powie – to proste, Poznań to koziołki i rogale. I to się zgadza, ale jest przecież jeszcze Ostrów Tumski, fontanna Wolności, zielona bimba, Cytadela! A gdy dołożyć do tego to, co znajduje się w promieniu kilkudziesięciu kilometrów, można odkryć takie perełki jak zamek w Gołuchowie, pałac w Rogalinie czy Muzeum Ilustracji Książkowej w Zielonej Górze.
Krok 2. – Jeszcze parę dni, za dni parę…
Czas się przygotować i zrobić plan. Kto szuka, ten znajdzie – ta zasada przyświeca nam przy planowaniu każdego kolejnego numeru „W podróż”. Zaglądamy nie tylko na pierwsze strony wyszukiwarek WWW, ale też pod adresy muzeów, domów kultury, szperamy w archiwach, starych czasopismach… Po podróży do Poznania przyszedł czas na nadmorskie opowieści. A że lubimy wędrować z przygotowanym wcześniej planem, Hel i okolice prześwietliliśmy na wylot. Jakie historie się tam kryją! O tym, że Stefan Żeromski miał na półwyspie swoją ulubioną sosnę, że w Helu przy ul. Wiejskiej znajdowała się słynna Lwia Jama – restauracja, w której stołował się najbardziej znany wśród kaszubskich pisarzy – Augustyn Necel, albo o niezwykłej miłości badacza mórz Kazimierza Demela i Francuzki Jeanne Salamange. Czy połączyło ich piękno Bałtyku?
Krok 3. – Ruszyć jeszcze za dnia, póki czas
A teraz w drogę! Może jednak na Mazury – tam zawędrowaliśmy w sierpniu, gdy tafla jezior staje się już nieco spokojniejsza, a Mikołajki odrobinę senne. Ale przecież Warmia i Mazury to dużo więcej niż popularne kurorty. Można je przemierzać śladami Napoleona Bonapartego, można znaleźć ciszę i spokój, ale też opowieść o starowiercach, w Wojnowie. Dowiedzieć się, jak wyglądało życie danych Mazurów w Muzeum Mazurskim w Owczarni lub po prostu nie robić nic i spędzić czas nad jeziorem – jednym z wielu.
Krok 4. – Podróżować, podróżować jest bosko
Żadna podróż nie obejdzie się bez momentów odpoczynku i lokalnego jedzenia… Czy wiecie, że na Warmii odbywa się Najlepszy Festiwal Lokalnych Serów „Na serio”. Są też konkursy kulinarne Warming Apple Pie i Warming Pumpkin Fest. Do tego, że w Poznaniu trzeba spróbować rogala świętomarcińskiego, nikogo nie trzeba przekonywać, ale w okolicy można znaleźć jeszcze jeden tradycyjny przysmak – pączki lubuskie, nadziewane konfiturą ze śliwki, wiśni lub róży. Szukajcie w Lubiechni Wielkiej.
Krok 5. – Bądź gotowy dziś do drogi
Mówiąc krótko – zawsze jest dobry czas na kolejną przygodę. Zapisuj tropy, polecenia znajomych, ciekawe miejsca z Instagrama. W Google Maps oznaczaj pinezkami kolejne cele podróży. Naszym we wrześniu była Bydgoszcz, Toruń i okolice, a w październiku Kielce i Sandomierz. Listopad to czas wędrówek po Śląsku, a bazą wypadową był tym razem Rybnik.